Jak w Beskidach urodził się wspaniały pomysł (muszka drewniana)
Jak w Beskidach urodził się wspaniały pomysł
Nazywam się Ctirad i chciałbym Wam opowiedzieć, jak w Beskidach, w wiosce Chlebowice, zaczęła się pisać historia BeWooden. W roku 2010 zakończyłem studia i rozpocząłem pracę w browarze na linii produkcyjnej. Po jakimś czasie miałem już wystarczająco dużo środków, aby zapewnić, że moja praca może być moim hobby. Przez dwa lata miałem swoją pracownię fotograficzną. Fotografia pozwoliła mi zaprezentować swoje pomysły, ale tęskniłem za bardziej konkretną pracą.
A dlaczego wybrałem właśnie drewniane muszki? Okazało się, że muszka, która jest dodatkiem wyrażającym męskość i gentlemaństwo zaczęła znikać z pamięci ludzi. Miłość do drewna przejąłem od ojca, który pracował w tartaku. Ponadto, mój dobry przyjaciel Daniel jest stolarzem, więc było nas już dwóch! Krawcową Hankę, która zajęła się zszywaniem muszek, znaleźliśmy w naszym sąsiedztwie.
Cztery miesiące projektowania, ulepszania i upewniana się, że jakość i uczciwa praca ręczna jest tym właściwym kierunkiem. Takim sposobem powstała nasza pierwsza muszka. Tak powstało BeWooden.
W dalszym ciągu kontynuowaliśmy produkcję, nie mając pewności, czy nam się uda. Pierwsze zamówienia. Potem kolejne i kolejne.. Dołączył do nas Patryk. A dlatego, że był zbiegły w języku anglielskim, posiadał doskonałą umiejętność komunikacji i wiedział, jak zarządzać marketingiem, zajął się handlem międzynarodowym. Jeszcze do nas dołączył Jakub, który już miał doświadczenia z poprzedniego biznesu.
Przez całe Święta Bożego Narodzenia byliśmy bardzo zajęci. Te oto święta były pierwszymi, w których mogliśmy nieść radość innym.
Nowe produkty i drugie Święta Bożego Narodzenia
Nowy rok przyniósł nowe wyzwanie. Drewniane portfele pękały. Żaden uczony z nieba nie spadnie, wkrótce jednak znaleźliśmy nowe rozwiązanie, którym okazało się sklejanie cienkich arkuszy drewna na siebie, żeby w taki sposób zapewnić wysoką wytrzymałość. Wierzymy naszym produktom na tyle, że dajemy im dożywonią gwarancję. Wierzymy naszej pracy nie tylko z powodu tego, że używamy nowych sposobów produkcji, ale również dzięki temu, że współpracujemy z rzemieślnikami, którzy posiadają lata praktyki.
Do naszego teamu po jakimś czasie dołączył kaletnik Paweł. Dlatego, że zawsze współpracujemy z tymi najlepszymi i tymi, którzy mają jednakową filozofię, nasze rzemieślnicze warsztaty są rozproszone po całym naszym kraju.
Dlatego też było koniecznością mieć swoją własną kancelarię i magazyn.Naszym celem było rozszerzyć nasz sortyment o nowe produkty dla gentlemanów, stwarzać przepiękne rzeczy i również ciągle się uczyć nowym rzeczom. Rozpoczęliśmy nowe współprace z rzemieślnikami artystycznymi, którzy potrafią drewno wraz ze srebrem lub złotem zmienić w nowy produkt – spinki do mankietów.
Pasjonujemy się w tym, że chcemy przynosić radość naszych klientom a oni przynoszą radość nam. Coraz to częściej słychać, że o BeWooden jest zainteresowanie również w zagranicy. To nam tylko udowodniło, że idziemy w prawidłowym kierunku. Rozpoczęliśmy współpracować z dystrybutorami w Niemczech i Polsce.
Nigdy nie zapominamy o tym, że chcemy naszą pracę robić uczciwie. Kiedy mieliśmy coraz to więcej zamówień, to był ten czas kiedy do ans dołączyła Jana, która się troszczy o wszystki zamówienia. W następne Święta było duże zainteresowanie naszymi produktami tak duże, żeśmy wysprzedali cały magazyn.
Z Czech do zagranicy
Nowy rok w BeWooden powoli się rozpoczął. Mieliśmy duże plany, czego chcemy w nowym roku osiągnąć. To dla nas oznaczało kilkumiesięczne planowanie. Rozpoczëliśmy współpracować z designerami, którzy się troszczą o nowe produkty. W zagranicy współpracujemy z Henrikiem, Dagmar, Janem, którzy się opiekują niemieckim, polskim i duńskim rynkiem. Oprócz tego nasi klienci nas mogą spotkać w sklepach w Austrii, Holandii, Słowenii i Luksemburgu.
Nasz team się poszerza. Dzięki Wam! Pasjonjemy się swoją pracą. A przede wszystkim posuwamy się do przodu, razem z wami.